sobota, 30 grudnia 2017

Miot na literę "E"

Zdecydowaliśmy się na nowy miot po niespełna dwóch latach. 






 Po dwóch miesiącach od spotkania z psim kawalerem wyczekiwaliśmy już narodzin.
Pierwszy miesiąc nie dawał żadnych potwierdzeń że Melka jest w ciąży, ale w drugim suczka wyraźnie z dnia na dzień była coraz bardziej okrągła ;-)



Melania coraz więcej polegiwała, coraz wolniej się ruszała, stękała i sapała. 
Czyli już niebawem.... 







 
W dniu 18 listopada, wieczorem
 Melusia urodziła!!!

 
HIP HIP HURRA!!!


Z radością powitaliśmy 2 dziewczynki i 2 chłopców, śliczne białe melaniątka!



Szczenięta urodziły się z zaklejonymi uszkami i oczami. Po kilku dniach oczy i nos nabierały barwnika. Zaczęły patrzeć na otaczający świat po około 14 dniach.



 
Maluszki od razu po porodzie, złapaniu pierwszego oddechu i wylizaniu  przez mamę podpełzają w kierunku brodawki, chociaż jej nie widzą. Instynktownie wykręcają się tam gdzie najbardziej ciepło.  Nosem pocierają po skórze aż wymacają brodawkę. Najwcześniej z narządów zmysłu oprócz dotyku  działa węch. Uczą się zapachów od pierwszych chwil życia. Sen zajmuje większą część czasu, pobudki są tylko na czas karmienia, które trwa stosunkowo krótko.

 


Po miesiącu maluchy sprawnie drepczą na nogach, poznają przestrzeń wokół legowiska za każdym razem docierając coraz dalej i pewniej. Czasami łapki rozjadą się jeszcze po śliskiej podłodze ale ruchy są coraz pewniejsze. Szczenięta chętnie zaczepiają się nawzajem prowokując do wspólnej zabawy w "ganianego", "szarpanego", "trącanego", "podgryzanego", "chowanego" itp. Wiedzą też że potrzeby fizjologiczne są załatwiane zawsze poza legowiskiem czyli inaczej niż było do tej pory. Chętnie robią siusiu i kupkę na gazety czy maty chociaż nikt im tego nie wytłumaczył - instynkt? Z trafianiem na środek gazety bywa różnie, zależy jak się uda i czy akurat w tym momencie któryś z rodzeństwa nie ciągnie za ogonek :-) 
  Coraz krócej śpią a tym samym więcej czasu poświęcają na wspólne zabawy. Pora dnia raczej nie ma znaczenia. Jeszcze w tym czasie noc wcale nie oznacza, że to pora snu i wypoczynku, a dzień jest tak samo dobry do drzemki jak i noc. Można już zauważyć jak kształtuje się charakter każdego ze szczeniąt, które z nich jest bardziej odważne, przewodnie, które zadziorne, bardziej ruchliwe czy też spokojne i rozważne, trzymające się bardziej z tyłu rodzeństwa.

Po trzecim-czwartym tygodniu wyrzynają się zęby. Dla suczki zaczyna się trudny czas, karmienie bywa dla niej bolesne gdy szczenię bezmyślnie złapie za brodawkę ostrymi jak szpilka kłami. To znak, że jest najwyższy czas na odciążenie suczki poprzez wprowadzanie pokarmu w postaci np. rozpuszczonych w przegotowanej wodzie granulek (karmy przeznaczonej typowo dla szczeniąt). W sprzedaży jest również dostępna gotowa karma półpłynna przeznaczona do karmienia dla tak młodziutkich piesków. Powoli wprowadza się też suche granulki nie rozmaczane w wodzie, które służą nie tylko do jedzenia ale też dla dobrej zabawy - przeżuwania, wypluwania, łapania, rozsypywania czy przenoszenia w różne inne  miejsca poza miseczką. 



Mama Mela coraz rzadziej przebywa z maluchami, zaczyna się proces usamodzielniania dzieci. 
Stopniowemu odzwyczajaniu od ssania cycka towarzyszy nauka samoobrony.

Matka przewraca upatrzonego malucha, podgryza, przyciska łapą lub nawet całym swoim ciałem wymuszając w ten sposób odruch obrony. Jest warczenie, pokazywanie kłów, skomlenie "ofiary" która z góry skazana jest na porażkę w tej nierównej walce. Przyglądając się temu z boku można by odnieść wrażenie znęcania się suki nad szczenięciem, ale nic bardziej mylnego. Wszystko podyktowane jest miłością Matki i troską o przyszłość swojego dziecka.



 
Po ukończeniu pierwszego miesiąca, wprowadzeniu stałego pokarmu i rozpoczęciu procesu wzrostu zębów pojawiają się pierwsze zacieki. To także nowy obowiązek dla mnie. Od tego momentu trzeba zacząć dbać o higienę oczu maluchów, to czas również pierwszego podcięcia ostrych pazurków i uczenia, że nożyczki i szczotka to nic złego i oznacza wyczekane siedzenie na kolankach u Pańci, pieszczenie, głaskanie, mizianie, masowanie łapek, itp. Wszystko po to, by zabiegi pielęgnacyjne kojarzyły się psu tylko i wyłącznie miło i były przyjemne dla obydwóch stron oraz przynosiły wyczekiwane efekty - zadbany bialutki maltańczyk - chluba swojej Pańci :-)



                                                             //  Elsa, Evita, Edwin i Edek  //


Zapraszamy do kontaktu:
https://www.facebook.com/swiatmelanii/
tel. 509 989 978




czwartek, 21 września 2017

Jak zachować się w lesie - czyli Melania na wybiegu





Ulubionym miejscem zabaw i spacerów Meli jest las. I jak się okazuje nie tylko ja i mój "niedźwiadek" upatrzyłyśmy sobie to miejsce. Podczas naszych wypraw spotykamy po drodze innych Spacerowiczów i w zależności od pory dnia potrafi być w naszym ulubionym lesie nawet dosyć tłoczno :-) Spotkania na "wybiegu" wpływają pozytywnie na zawieranie nowych znajomości Właścicieli psów jak i samych pupili - co do tych mniejszych spacerowiczów to radość czasami jest nie do okiełznania :-D. Ale bywają też spotkania mniej sympatyczne podczas których zwierzęta raczej nie pałają do siebie sympatią a ludziom wydaje się, że oni sami wraz z ich czworonożnym przyjacielem są najważniejszymi ssakami mającymi prawo do stąpania po tym uroczym kawałku naszej planety i każda inna osoba/zwierze jest raczej "nie na miejscu". Bywa też tak że ludzie na wzór swoich psów skaczą sobie do gardeł...... Całe szczęście nie miałam nigdy tej "przyjemności"!

Postanowiłam zgłębić temat i mam nadzieję że nie tylko mi rozjaśniło się w głowie ale każdemu kto przeczyta mój post, że istnieją pewne zasady poparte przepisami prawa, które należy bezwzględnie przestrzegać będąc w lesie na spacerze ze swoim czworonożnym ulubieńcem.

Zacznijmy od tego że:

LAS 
- grunt (…) o zwartej powierzchni co najmniej 0,10 ha, pokryty roślinnością leśną (…), drzewami i krzewami oraz runem leśnym lub częściowo jej pozbawiony:  przeznaczony do produkcji leśnej lub  stanowiący rezerwat przyrody bądź wchodzący w skład parku narodowego; lub wpisany do rejestru zabytków. Dodatkowo, jest to również „grunt związany z gospodarką leśną" Art. 3 Ustawy o lasach z dnia 28.09.1991 r.
 - ostoja, w której żyje dzika zwierzyna, rozmnaża się i zdobywa pożywienie. 

Zatem pies oraz człowiek jest tylko i wyłącznie w lesie GOŚCIEM ponieważ jedynymi mieszkańcami mającymi prawo do zamieszkiwania lasu jest dzika zwierzyna i zobowiązany jest do zachowania się w lesie na miarę jego GOŚCIA.

Jak powinniśmy się zachowywać? 

Tak, by zwierzęta leśne nie czuły się zestresowane naszą obecnością czyli nie hałasujemy a psy prowadzimy tylko i wyłącznie na smyczy!
 (Ustawa o Lasach z dnia 28 września 1991 r. (Dz. U. 91.101.444), art. 30 pkt 13). 
"Za puszczenie psa luzem w lesie dostaje się mandat, ponieważ jest to wykroczenie.
Kto w lesie puszcza luzem psa, poza czynnościami związanymi z polowaniem, podlega karze grzywny albo karze nagany". Kodeks wykroczeń, art. 166

Nawet, jeśli pies jest super wychowany – musi być na smyczy. Nie mamy pewności czy nasz pupil który nigdy dotąd nie pogonił żadnej zwierzyny, nie zrobi tego akurat teraz w lesie. Tutaj liczba zapachów jest ogromna, szczególnie pies miejski może nagle stwierdzić (z powodu rozemocjonowania czy też natłoku bodźców itp), że pogonienie sarny, która nagle wyskoczy zza ściany drzew, będzie super zabawą. W większości przypadków nie wystarczy wówczas wołanie – pies być może od razu po naszej komendzie zawróci albo, dopiero wówczas gdy dopełni swojego celu, albo gdy zwyczajnie się znudzi pościgiem. Pamiętajmy również, że pies niekoniecznie musi sarnę złapać i ugryźć, aby zrobić jej krzywdę   – wystarczy, że przegoni ją przez dłuższy kawałek, a sarna po prostu padnie ze stresu. Ostatnimi czasy coraz częściej spotyka się sarny czy zające, a nawet dziki występujące w okolicach ludzkich siedzib. Ja sama widziałam dzika tuż przy mojej furtce.
Pozostaje jeszcze problem powrotu psa po gonitwie do miejsca w którym został jego Pan czy Pani.....

Do niektórych lasów pies po prostu nie ma nawet wstępu. Zazwyczaj chodzi tutaj o parki narodowe, które regulują takie kwestie w swoim własnym zakresie i złamanie zakazu wstępu grozi wysokim mandatem.

Czy w lesie są zagrożenia dla psa?

Pamiętajmy, że również nasze czworonogi w lesie narażone są na rozmaite zagrożenia. Jednym z tych zagrożeń jest człowiek, również ten z bronią palną. Nie mam tu na myśli jedynie myśliwych – raczej ludzi, którym zdaje się, że mają jakiekolwiek prawo do używania broni bez zezwolenia i według własnego, czasem chorego, uznania (np. wiatrówki i zamiast kul są śruty).
Z drugiej strony, psy mogą paść również ofiarą kłusowników. Ci rozstawiają sidła i pułapki na zwierzynę, która zazwyczaj chodzi swoimi  drogami, nie używając ścieżek czy traktów leśnych – z tego powodu pies biegający luzem, wyczuwający stałą drogą poruszania się dzikich zwierząt, również może wpaść w zastawioną pułapkę.
Należałoby zwrócić uwagę na łatwość zarażenia się wścieklizną od dzikich zwierząt, ale co bardziej wydaje się nieprawdopodobne, to nie sama choroba może być zagrożeniem lecz sposób walki z nią. Mówię tutaj o  szczepionkach przeciw wściekliźnie. Są one zostawiane dla lisów, jednak pies nierzadko również się na nie połasi i mogą mu poważnie zaszkodzić!. Zazwyczaj są wystawiane komunikaty o rozrzuceniu szczepionek, jednakże czasami możemy je przez nieuwagę pominąć. Nie wspomnę już o głupocie, jaką wyróżniają się właściciele psów, zabierając czworonogi na tereny oznaczone jako zagrożone tą śmiertelną chorobą.
Zagrożenie może przyjść również ze strony zwierząt leśnych.  Ogromnym zagrożeniem są samice dzikiej zwierzyny z młodymi, zwłaszcza zaś samice dzików, które ludzi generalnie się nie boją i nie mają problemów z atakiem. Część psów, czując zapach dzika, po prostu zawróci, część jednak będzie zainteresowana wonią i pobiegnie wprost w paszczę zagrożenia inna część zechce bohatersko bronić swojego Właściciela skazując się tym samym na atak wystraszonego zwierzęcia. Ponadto w naszych lasach można też spotkać czasem wałęsające się, polujące psy. Zwykle są to 2-3 psy polujące razem. Jednak zdarzają się przypadki grup liczących nawet kilkanaście osobników. Zwykle są to psy wypuszczane przez właścicieli „aby same się żywiły” lub też "wybiegały" albo po prostu "uciekinierzy" na czas występowania rui u niedaleko zamieszkującej suki. Niestety, takie grupy psów są śmiertelnie groźne, nie tylko dla psów spoza bandy, ale i dla ludzi.
Pies w lesie, szczególnie zaglądając do nor lisów czy borsuków, może złapać świerzbowca. W sumie to świerzbowca pies może złapać na każdej ścieżce uczęszczanej przez dzikie zwierzęta. Równie łatwo może zarazić się tasiemcami i innymi pasożytami. W pewnych okresach odchody lisów czy wilków pełne są członów tasiemca a czasem wręcz w całości składają się z tasiemców. 
Innego rodzaju zagrożenie to występujące już nie tylko w lesie, jednak dalej w największej ilości - kleszcze. Na ich temat i zagrożeń chorobowych było już pisane we wcześniejszym poście.

Mój przepis na udany spacer?

Otóż najlepszym sposobem na udany czyli bez niespodzianek spacerek to Melania zapięta na automatyczną 3m smycz zgodnie z zasadą "do lasu na smyczy". Celem lepszego wybiegania do naszego składu spacerowego dochodzi mój rower z koszykiem (na wypadek zmęczenia Melanii i zapewnienia sobie miejsca na wodę do picia dla niej jak i dla mnie). Jeśli mamy zatem wszystko do naszej wyprawy, tzn. długą smycz, wodę dla siebie i dla psa a dodatkowo też i rower, to jedynie czego potrzeba to tylko czasu i pogody i ruszajmy....... Ahoj Przygodo!!!






Miłego "wybiegu" ! 

Zapraszam do kontaktu:
https://www.facebook.com/swiatmelanii/

piątek, 3 marca 2017

Melaniątka skończyły Pierwszy Roczek !



 

 

 

Właśnie minął pierwszy rok naszych Melaniątek. 

Udany rok. :-)

Każdy z nich trafił do wspaniałych Opiekunów, są zdrowe, szczęśliwe, wypielęgnowane i wypieszczone.







Sięgam pamięcią wstecz  i przypominam sobie nieprzespaną i bardzo emocjonującą noc z 21 na 22 lutego 2016r.

/..../ Na zewnątrz pomimo późnej pory jest widno, księżyc w pełni, w całej swej okazałości zagląda do okna jakby oczekiwał na coś co niedługo ma się wydarzyć i rozświetla ciemne kąty. Nie śpię, siedzę obok Meli i czuwam. Melania nerwowo kręci się w swoim posłaniu, nie może sobie dobrać miejsca,  zrywa się co jakiś czas i przygląda na swój brzuszek. Ja wiem co nas czeka, ona jeszcze nie do końca świadoma - przecież to jej pierwszy raz. Ją gna jej własny instynkt, ja mam książki, poradniki, internet, notatki tworzone z myślą o tej właśnie chwili. Jak do tej pory ciąża przebiegała prawidłowo więc i poród powinien być bez większych problemów.




/.../ Mela wie co robi, jest uważna, opanowana, zachowuje się jakby ten jej poród to była jakaś rutyna. Ja natomiast zapominam o notatkach, ręce mi drżą, serce wali, jestem poddener-wowana, pewność siebie gdzieś znika w tyle, widok krwi wywołuje trochę jakby panikę - czy aby na pewno wszystko jest w porządku???? Przecież to jest też mój pierwszy raz!!! (Nigdy na oczy nie widziałam porodu u żadnego ze zwierząt!)







Po 56 dniach ciąży Melania wydała na świat swój pierwszy miot - na literkę M od pierwszej litery swego imienia.



Cudowne białe gluty :-)


I tak oto się zaczęła przygoda Melaniątek na tym świecie 





Każdy maltan znalazł swoją nową Rodzinę. 
A oto przykładowe zdjęcia maluchów nadesłane przez nowych Właścicieli
 (wielkie dzięki za każde zdjęcie) :
Mela Juniorka










Sisi





Mona







Tiki






Niestety drugi z chłopców jest nieuchwytny, ale jak tylko coś dostanę w odpowiedzi na prośbę wysłaną SMS-em to niebawem powklejam.


Z pozdrowieniami dla Ani, Martyny, Izy i Kasi :-) :-) :-)

piątek, 22 kwietnia 2016

Została nam się jedna sunia

Czwórka z miotu jest już w nowych domach. Są szczęśliwi, mają nowych przyjaciół, zabawki, nowe legowisko, wszystko nowe i fajne.

Tylko jedna sunia, ta najmniejsza z miotu została.
Pechowa, czy po prostu nie trafił się jeszcze ten, któremu jest przeznaczona?


 


Najspokojniejsza z miotu, najbardziej przymilna i najcichsza, może dlatego że nie jest typem "gwiazdy" i tej "która łapie szczęście za ogon" i żyje jego pełnią. Czy całe jej życie będzie takie...? zawsze z tyłu , zawsze ostatnia.....


Nadal czeka na zmiany. Może los się uśmiechnie i do niej?
 














Tak niewiele brakowało, a byłaby już w nowym domu. Trafiła się jej Pani nieodpowiedzialna, nawet nie zadzwoniła by powiedzieć: " że żałuje, ale...... coś tam. Szukajcie dalej chętnego nie wstrzymujcie rezerwacji niech jak najszybciej znajdzie się nowy chętny i niech się dobrze udomowi w Nowej Kochającej ją Rodzinie" :-(





Mam jednak nadzieję że bez powodu nie czeka, że zaraz zadzwoni telefon i jakiś głos szepnie, że maleństwo mu się bardzo spodobało, że zaraz po nią przyjedzie i zabierze by pokazać jej resztę świata, pola i łąki, parki.......




Mam nadzieję, że już niedługo, nie dlatego że chcę się jej pozbyć co to to NIE!!! Jest kochana i uwielbiana przez całą Rodzinę. Jedyne dwa problemy, które nie dają spokojnie mi spać to takie, że zostać nie może bo Melunia zazdrosna o nią, a drugi to taki, że im dłużej z nami jest, tym bardziej będzie tęsknić po tym jak nas już opuści. Każdy dzień z nami to dzień przywiązywania się do nas, dlatego jak najszybciej powinna zostać zabrana przez Nowych Właścicieli i rozpocząć nowy etap w życiu.




A może ktoś zna kogoś kto szuka dla siebie maltańczyka?
Rozgłaśniajcie, polecajcie, ale tylko tym do których macie zaufanie.  Proszę, dla dobra mojej suni.





Więcej na stronie:
https://www.facebook.com/swiatmelanii/

Pozdrawiam,

p.s. hodowla mieści się w Wołominie woj. mazowieckie,. kontakt 509 989 978

czwartek, 7 kwietnia 2016

MIOT na literkę "M"


Melaniątka urodzone o pełni księżyca 22.02.2016r. 



 Ciąża prawidłowa, poród książkowy. I oto są!





Makary, 
Mieszko, 
Mirra, 
Mona
i Maja.










 Pierwsze 
8 tygodni życia 
uważam 
za bardzo udane.









 




 Szczenięta zdrowe, ładnie rozwijające się, 
nawiązujące łatwo kontakt z człowiekiem i wesołe.



Odważne, śmiałe,
 otwarte na nowe przygody.



 


Wypielęgnowane, wypieszczone, nauczone od pierwszych tygodni życia czystości (załatwiania się na gazetkę) wychowane przy matce, wśród ludzi i w towarzystwie naszego kota Majora.



  Co dalej?
Zobaczymy.




Liczę gorąco na kontakt 
z przyszłymi Właścicielami moich podopiecznych, 
na ich relacje z życia Melaniątek, 
z przystosowywania się szczeniąt do nowego domu 
i rodziny, z ich dorastania i z ich osiągnięć.

Liczę na zdjęcia, którymi będę mogła się upajać w wolne wieczory i wspominać "nasze dzieci". 
Cieszyć się, że udało im się trafić do troskliwych i kochających ludzi. 



Zachęcam zatem do dodawania opinii, do dzielenia się własnymi odczuciami na temat Melaniątek, do opowiadania o ich dalszym losie.


Zachęcam do zakochania się w nich.......

/.../ do wielkiej miłości, którą otrzymały w dniu narodzin, zdążyły poznać jej barwy i której na pewno będą oczekiwać od swojej nowej rodziny.
Ja zresztą też!




 Zatem drodzy przyszli Właściciele, życzę Wam z całego serca POWODZENIA!!! 
A moim najdroższym maluchom życzę, 
by nigdy nie były mniej kochane niż są teraz, oby tylko więcej!!!









 "Nie ma na świecie przyjaźni, która trwa wiecznie. 
Jedynym wyjątkiem jest ta, którą obdarza nas pies". - Konrad Lorenz







Każde zdanie i każde zdjęcie mile widziane na moim blogu
jak również na stronie facebook'a   https://www.facebook.com/swiatmelanii/


Zapraszam!